







plan 30 km
wykonanie 34 km
Rano wstajemy wszyscy przed 7:00. Marta też! Pędzimy do kąpieli w jeziorze. Woda jest bajeczna, po chwili nawet ciepła, jezioro gładziutkie – bez zmarszczki. Pływamy, skaczemy z trampoliny. Przyjemność niesamowita!
Startujemy o 10:20. Jedziemy do Oskarshamn na prom. Po drodze oczywiście zajadamy się poziomkami. Już jest straszny upał, wprost smażalnia. W mijanych miejscowościach szukamy wody, bo bidony szybko wysychają.
W Oskarshamn jesteśmy o 12:30. Jemy wspaniały obiad - my z Kasią bierzemy po łososiu, dzieci po schabowym, do tego każdy talerz surówek i picie.
Prom na Gotlandię
mamy o 15:10. Na terminalu jesteśmy trochę za wcześnie i czekamy – trochę na niewielkim deszczu (jakiś ewenement w tym kraju!), trochę na patelni. Prom jest ogromny, rzędy czekających na załadunek samochodów i kilka rowerów. I znowu Szwedzi chyba sprawdzają naszą wytrzymałość.
Zamiast nas wpuścić od razu, bo przecież miejsca na rowery są z boku i w żaden sposób nie kolidują z trasami samochodów, to trzymają nas na patelni blisko godzinę. Płoną mi ramiona i łydki, kręgosłup protestuje, nie mogę się ruszyć, bo obiema rękami trzymam rower, nie ma odrobiny cienia. Wściekłość pomieszana z rozpaczą mnie ogarnia. Marcyśka schowała się za murek przed słońcem. Kaśka w tym czasie konwersuje z sympatycznym Rosjaninem, który również na rowerze zwiedza Skandynawię.
Zamiast nas wpuścić od razu, bo przecież miejsca na rowery są z boku i w żaden sposób nie kolidują z trasami samochodów, to trzymają nas na patelni blisko godzinę. Płoną mi ramiona i łydki, kręgosłup protestuje, nie mogę się ruszyć, bo obiema rękami trzymam rower, nie ma odrobiny cienia. Wściekłość pomieszana z rozpaczą mnie ogarnia. Marcyśka schowała się za murek przed słońcem. Kaśka w tym czasie konwersuje z sympatycznym Rosjaninem, który również na rowerze zwiedza Skandynawię.
Na promie od razu jest chłodniej. Mamy miejsca przy stolikach. Wystudziłam się nieco zimną wodą i po godzinie już doszłam do siebie.
Dzisiaj urodziny Kasi.
Jubilatka częstuje muffinkami i herbatą. Robi się całkiem sympatycznie. Od nas dostaje w prezencie malutkiego łosia na lodówkę. (Później się okazało, że jest to jedyna pamiątka ze Szwecji.)
Prom do Visby płynie ok 3 godzin. Na promie jest pełno psów – jadą na międzynarodową wystawę psów rasowych, która odbędzie się 4 – 5 lipca w Visby.
Marta zaczepia niemal każdego napotkanego psa, a są i te największe wilczarze angielskie i te najmniejsze yorki. Szczeniaki są najbardziej wylewne.
Kończymy III etap naszej wyprawy.
Mapa IV etapu.
Dopływamy do
Dopływamy do
Visby
o 18:05, potem krótkie błądzenie po Visby – miasto ładne i jutro planujemy je zwiedzać.
Postanawiamy zostać w Visby na cztery noce i robić wypady w okoliczne ciekawe miejsca. Meldujemy się na Nordestrand Camping. Cena 120 koron za namiot. Na cztery noce to wychodzi 960. Za dużo. Szczególnie biorąc pod uwagę standard. Oprócz toalet i pryszniców jest tylko maleńka kuchenka bez stołu. Nie ma basenu, sklepu, mini-golfa itp. Jedyne plusy to bliskość morza – po drugiej stronie ulicy (ale za to trochę śmierdzące glony na brzegu) i niewielka odległość do centrum Visby. Negocjujemy. Udało się zejść tylko do 780 koron. Dobre i to.
Rozbijamy się i jemy kolację zupkowo – kiślową, bo już nie zdążyliśmy pojechać na zakupy.
Prom: Oskarshamn - Visby Destination Gotland - bilety 860 koron za 2+2, kupione na początku kwietnia przez internet www.destinationgotland.se
Kemping: http://www.gotlandsturistservice.com/ENG/Boende/Norderstrand/
od rodaków, którzy również zamieszkali na tym kempingu dowiedzieliśmy się, że od 4.07 cena wzrosła ze względu na otwarcie sezonu, był to najgorszy kemping jaki odwiedziliśmy

