59 km
Dzień zaczyna się od tego, że nie mam tylnego hamulca. Na szczęście udaje mi się dogadać z panem w recepcji campingu i jedziemy do serwisu. Kasia ma zastrzeżenia do swojego koła więc fachowiec też jej się przyda.
Obok serwisu rowerowego spotykamy Polaka, który mieszka we Francji juz od 9 lat i ma ochotę z nami pogadać, więc wyjaśnienie serwisantowi problemu hamulca i koła nie stanowi już dla nas żadnego problemu. Obok odbywa się targ z ciuchami, butami, duperelami, owocami. Oglądamy sukienki dla Marty. Trochę za drogie. Nic nie kupujemy.
Wyjazd z miasteczka bez problemów. Jedziemy trasą rowerową
do Blois przez Chambord.
Droga bardzo fajna, przez pola, wsie i urocze miasteczka. Domki prześliczne. Oczywiście zdarzył się moment, że zgubiliśmy drogę, ale tylko 8 km nadrobiliśmy.
Do Chambord dojeżdżamy o 16:15. Marta widziała informację, że o 16:30 zaczyna się pokaz jazdy konnej, więc pędzimy, żeby zdążyć. Pokaz jest super, koniki odważne i bardzo posłuszne. Jest trochę walki, trochę ujeżdżania, trochę tresury. Oglądamy z wypiekami na twarzy.
Niestety po pokazie zamek już jest zamknięty dla zwiedzających i nie udaje się nam zobaczyć słynnych podwójnie kręconych schodów. Zamek jest przejawem przesady we wszystkich możliwych aspektach - ma 426 komnat, 282 kominki, 77 klatek schodowych, 365 kominów na dachu itd
Do campingu w Vineuil
prowadzi nas piękna ścieżka rowerowa. Przy zdejmowaniu sakwy widzę, że bagażnik mam połamany. Mój rower miał dziś czarny dzień.