plan 38 km
wykonanie 52 km
Cudna pobudka
o godz. 6:00 z głośników cichutko płynie "Wonderful World". Ustawia nastrój na cały dzień i zachęca do szybkiego zobaczenia tego świata na własne oczy. Na górnym pokładzie cieplutko, lekki wiaterek, mgła, przez którą usiłuje przebić się słoneczko.
Budzenie dzieci i marsz na śniadanko. Trochę trzeba postać w kolejce, ale jedzenie jest smaczne i do syta.
Po siódmej
Karlskrona
wyłania się z mgły pojedynczymi wysepkami. Maleńkie domeczki ledwo się na nich mieszczą.
Przybijamy do brzegu o 7:30. Sprawny rozładunek, jeszcze tylko ostatnie pamiątkowe zdjęcie z potężnym promem i już ruszamy z portu do miasta - ok 11 km.
Ścieżka rowerowa jest oddzielona od drogi krawężnikiem, później pasem zieleni, na drodze samochodów niedużo, pogoda wspaniała. Warunki do jazdy luksusowe.
Zaczynamy od biura IT w centrum. Dostajemy mapę Karlskrony i jedziemy zobaczyć Bjorkholmen - dzielnicę starych robotniczych domeczków. Po drodze trafiamy na bezludną skalistą wyspę, na którą prowadzi mosteczek. Zalegamy na skałach, dzieciaki biegają, mamy piszą sms-y do rodziny i znajomych. Błogie ciepełko spływa na nas promieniami słońca. Sesja zdjęciowa. Później objeżdżamy Bjorkholmen zabudowane różnokolorowymi drewnianymi domkami, obsypanymi kwiatami. Wszystko jest czyste, zadbane, dopieszczone.
Jedziemy do Muzeum Morskiego na przeciwny kraniec miasta. Mimo początkowych oporów ekipy, muzeum okazuje się ciekawe, bo proponuje ekspozycje, sale i miejsca dedykowane dzieciom. Jest i plac zabaw z hamakami, linami, trapami jak na statku. Peryskop pozwala obejrzeć panoramę miasta. Są miejsca do sprawdzania umiejętności żeglowania, utrzymywania równowagi na bujającym pokładzie, chodzenia po linach. Jest wreszcie pokój do prac plastycznych i majsterkowania, gdzie pod okiem miłych młodych ludzi dzieci wiążą węzły, budują żaglówki i malują. W sumie fajna zabawa. Nasze dzieci robią sobie po żaglówce.
Wyjazd z Karlskrony nie jest łatwy. Kręcimy się w kółko po jakimś terenie wojskowym (?). Przez krzaki przedzieramy się na E22, musimy jechać poboczem bardzo ruchliwej drogi i wreszcie docieramy na E122. Tam już jest spokojnie.
Pierwszy nocleg
na dziko w urokliwym miejscu na kąpielisku koło Tving. Dzieciaki próbują się kąpać, ale kończy się na moczeniu dużego palca u lewej nogi. Woda zimna.
"Camping forbjuden" - cóż to może oznaczać? 🙂
Skrupuły zagłusza "prawo każdego człowieka do obcowania z przyrodą", co przekłada się na prawo rozbicia namiotu na jedną noc nawet na terenie prywatnym. Potwierdza to tambylec moczący swoje nieletnie dziecko w lodowatej wodzie jeziora już po 20:00. Rozbijamy się dopiero jak wszyscy sobie wreszcie idą.
Zaskakuje nas, że do 23:00 jest jasno. Jak tu iść spać przy słońcu? Noc nieco chłodna - przez sen próbuję założyć polar.
Dodatkowe informacje:
Bilety do Muzeum Morskiego - 75 koron od osoby dorosłej, dzieci do 12 lat bezpłatnie.
Wodę do picia nabieramy przy każdej nadarzającej się okazji z ... kranu.
Rowery zostawiamy np. pod Muzeum z całym bagażem, spięte.