
poniedziałek, 30 stycznia 2017 r.
Wczoraj zrobiłam
budżet domowy na cały rok
Wyszło mi, że (poza dwoma miesiącami, kiedy będę płacić za ubezpieczenie samochodu i studia) potrzebuję zarobić tylko 2.000 zł, żeby nie wykorzystywać oszczędności i utrzymać dom. Jestem przekonana, że jest to absolutnie osiągalne.
Słuchałam przed chwilą w Trójce "Instrukcji obsługi człowieka" Katarzyny Dobroń. Audycja uświadomiła mi, że to, że jestem bez etatu to
szansa dla mnie
którą już wykorzystuję.
"Warto nauczyć się odpowiadać za własne zdrowie i za własne emocje. Czyni to życie weselszym i szczęśliwszym. Człowiek został stworzony "do ruchu" i dlatego każdego dnia warto spacerować, gimnastykować się, pływać i robić wszystko, by odejść od biurka i komputera. " Praca (ta na etacie) nie może być sensem życia. Nie może być tak, że myślę o pracy jadąc do pracy, jadąc z pracy do domu, gotując obiad, siadam do pracy po kolacji, obkładam się książkami specjalistycznymi, bo muszę się dokształcić do pracy, budzę się w nocy, bo mi się śniła praca itd...
Teraz nie muszę
- wstawać o świcie i pędzić do tramwaju,
- farbować włosów, malować się, prasować białej bluzki, kiedy nie mam na to ochoty,
- poświęcać 2 godzin dziennie na dojazd do pracy,
- kupować obiadku u "pana" i wydawać 20 zł dziennie na jedzenie poza domem,
- jeść przy biurku podgrzane w mikrofali ciągle te same kluski,
- siedzieć na tyłku 8-10 godzin dziennie gapiąc się w monitor (niestety mimo, że nie muszę to nadal to robię, chociaż nie ciurkiem),
- oglądać świata tylko o świcie i w nocy,
- chodzić na zakupy wtedy, gdy w sklepach są największe tłumy,
- kupować ciuchów "do pracy",
- tłumaczyć się z nie moich opóźnień w pracy,
- zarabiać na szefa, jego szefa i kolejnych paru szefów,
- itd
Za to
- chodzę (albo jadę na rowerze) kilka razy w tygodniu na basen, pływam po pustym torze, a słońce oświetla wodę 🙂
- chodzę na tańce 2 razy w tygodniu,
- chodzę na bazar na zakupy wtedy, gdy wszystko jest świeżutkie i bez tłoku,
- dopieszczam koty stęsknione za miłością,
- podlewam kwiaty regularnie,
- odpoczywam, kiedy chcę,
- odsypiam - mam wrażenie, że zapadłam w sen zimowy 🙂 - i dobrze mi z tym,
- pracuję w ciszy, współpracuję z kim chcę i kiedy chcę, robię to co umiem i lubię (może kiedyś na tym zarobię 🙂 ),
- uczę się tego co chcę i co mnie interesuje,
- czytam, niekoniecznie to co jest związane z pracą,
- zaczęłam mieć świadomość, co się dzieje w moim kraju, mimo, że nie mam i nie będę miała telewizora,
- planuję i zaczynam realizować plan na życie poza pracą
- itd
Moja rodzina nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego nie wysłałam jeszcze żadnego CV. Ale bronię się przed pytaniami mówiąc, że daję sobie pół roku na odpoczynek i dojście do równowagi - finansowej też.
No, i jak ten bilans Ci się podoba? Bo ja jestem zachwycona!
Ewa
PS
Lecę na basen - świeci piękne słońce 🙂
(I jeszcze po 2 godzinach...)
Załączam galerię na dowód, że byłam i na rowerze, i na basenie, i na bazarze.
3 Responses
Violetta Cieśla
Witaj Ewo.. :)) też trafiłam do Ciebie dzięki wpisowi Eli…:) Widzę, że jesteśmy na podobnym zakręcie życiowym, lecz ja potrzebowałam prawie roku, żeby docenić nowe życie jakie otrzymałam… a teraz wiem, że wszywało mi to tylko na dobre. Cieszę się każdym dniem, „teraz nic nie muszę”…bardzo mi ten fragment przypadł do gustu… „za to”.., to co robię, robię dla własnego dobra, a nie innych..:) Pozdrawiam serdecznie Viola
Ewa
Cześć Violu,
Dziękuję za miły komentarz! To pierwszy na mojej stronie 🙂 Czyli dzisiaj świętuję!!
Pozdrawiam serdecznie
Nainen
Często w życiu przydarzają nam się różne zakrętasy…Super, że nie dałaś się i robisz tyle dla siebie….Powodzenia i pozdrawiam:)