dzień 8 – plaża i las trolli

with Brak komentarzy
minigolf
balony
chata
plaża
basen
Trollskogen
Trollskogen
Trollskogen

plan 40 km
wykonanie 54 km

Po wczorajszym dniu chciałam Marcie trochę odpuścić. W planie na dzisiaj było już Trollskogen i myślałam, że my dwie zrezygnujemy i pojedziemy prosto do Byxelkrok na prom o 17:00. Uradziłyśmy jednak z Kasią, że damy się dzieciom pobawić na balonie i pograć w mini-golfa i wyruszymy spokojnie dalej razem.
 

Jedziemy do Boda,

ale jakoś strasznie okrężną drogą. Trafiamy (co jest dla mnie niespodzianką, bo nie było tego w planach) na duży punkt informacji turystycznej i zrekonstruowaną chatę z epoki żelaza - Skaftekarr Jarnaldersby. Mamy fajny przerywnik w podróży – z lodami, małpim gajem dla dzieci i zwiedzaniem chaty.
 
Dalsza droga do Boda biegnie trochę asfaltem, trochę po lasach. Wyjeżdżamy prosto na pole golfowe należące do kempingu Boda Sand.

Lądujemy na plaży.

Piaseczek bialutki jak w Polsce :-), plastikowa wyspa ze zjeżdżalnią do morza, tłum ludzi zalegających na plaży. Dzieciaki od razu pobiegły do wody. Ponoć była ciepła – cieplejsza niż w jeziorze. A my z Kaśką uradziłyśmy w tym czasie, że zostajemy na tym kempingu, do Trollskogen pojedziemy wieczorem bez bagażu, a do Oskarshamn popłyniemy promem jutro o 10:00 rano.
 
Szybko meldujemy się. Udało się nam wytargować opłatę tylko za jedno miejsce. wszyscy stawiają wielkie kolumbryny z trzema sypialniami plus samochód, a my za jeden maleńki namiocik i dwa rowery mamy zapłacić tyle samo. Więc przekonujemy recepcję, że my jesteśmy rodzina, rozbijemy się bliziutko i jedno miejsce nam w zupełności wystarczy.
 
Rozbijamy się, bagaż zostawiamy w namiotach i pędzimy na basen. Woda jest chłodna, ale frajda niesamowita. Marta walczy z Dawidem na krokodyle. Ja też wchodzę do wody. Nie muszę dodawać, że pogoda nadal rewelacyjna, upał, ani jednej chmurki na niebie.
 
Po basenie i obiedzie mamy sporo energii do jazdy. Jest po 17:00 –

wyruszamy do Trollskogen.

W końcu do 23:00 jest jeszcze 5 godzin.
Jedziemy przez las. Trochę błądzimy. A czemu nie miałybyśmy sobie pobłądzić? Do rezerwatu Trollskogen docieramy już po zamknięciu części ekspozycyjnej. Ale do lasu można oczywiście wejść. Rowery zostają przywiązane do płota, a my idziemy piechotą oznakowanym szlakiem. Las jest dość ładny, z różnymi drzewami i potężnymi bluszczami oplatającymi niektóre z nich. Na samym końcu wyspy znajduje się miejsce, gdzie drzewa są poskręcane, powyginane, poprzeplatane. Wygląda to niesamowicie – stąd nazwa rezerwatu Las Trolli. Jest również stary dąb, w którym trolle mieszkają.
 
Wracamy szybko drogą asfaltową. Na miejscu jesteśmy o 21:40. Kąpiel, kolacja, ładowanie baterii, drobne pranie i idę spać już ciemną nocą.
 
Opryszczyło mnie solidnie. Niestety nie wzięłam płynu na opryszczkę, więc najbliższe dwa tygodnie będę się wozić z ozdobnikiem twarzowym.
Mam poparzone łydki i miejscami ramiona. Kręgosłup przemawia do mnie natrętnie. Jestem dziś trochę zmęczona.
Marta za to jest w wyśmienitej formie. Wczorajszy kryzys zniknął bez śladu.
 
 
zwiedzanie chaty – do skarbonki chyba 20 koron dorosły, 10 koron dziecko
www.skaftekarr.se
Boda Sand Camping - 245 koron za miejsce, 95 koron wejście na basen za nas wszystkich
www.bodasand.se
Comments are closed.