
piątek, 9 grudnia 2016 r.
Miałam umowę na czas określony. Nie przedłużyli.
Zastanawia mnie
polityka kadrowa
Rotacja w firmie ogromna. Na 200 osób kilkanaście co miesiąc odchodziło i przychodziło. Zwolnienia z pracy, wypowiedzenia składane przez pracowników, nowe rekrutacje, szkolenia, roszady stanowisk. Pracownik jest tylko po to, żeby go wycisnąć do cna i wyrzucić. Czy to nie jest marnotrawstwo? Czy to nie uderza w reputację firmy?
Pracowałam w firmie ponad 8 miesięcy (branża finansowa). Po trzech już wiedziałam, jak funkcjonują produkty, jak działają procedury firmowe, z kim można się dogadać, a kogo omijać, gdzie znaleźć informacje i kto ma wiedzę. Po trzech miesiącach byłam w stanie stworzyć nowy produkt, wdrożyć go do sprzedaży, przygotować materiały dla sprzedawców, pośredników, poprawić to, co nie zadziałało. Poczułam się w firmie dość dobrze i chyba byłam akceptowana. Dostałam swoją grupę produktów do zarządzania. Panowałam już nad kalendarzem i wiedziałam, w którą stronę idę. I właśnie w tym momencie zakończono ze mną współpracę nie przedłużając umowy. Teraz kolejna osoba przyjdzie, będzie szkolona, nauczy się i znowu "dziękujemy". Trochę żal ludzi, trafił mi się fajny szef z doskonałym poczuciem humoru, który dawał spokojnie pracować. Mam świadomość, że to od niego w dużym stopniu zależało, czy zostanę. No, trudno...
Tempo pracy było bardzo duże, a główne hasło - "biegniemy!" Problemem pozostawało, że pracownicy nie bardzo wiedzieli dokąd biegną, a jeśli już im się wydawało, że wiedzą, to następowała
gwałtowna zmiana strategii
Dzisiaj liczy się ilość sprzedanych umów, a za tydzień już ich wartość, a dwa tygodnie później zysk, a dalej interes firmy-matki. I tak w kółko. Nie jest łatwo pracować w takim chaosie. W związku z tym z szefem wyznaczyliśmy sobie cele i staraliśmy się tam dojść. Może nie biegiem, ale sprawnie poruszając się w ustalonym kierunku. Widać za wolno, za mało dynamicznie, za mało kreatywnie.
To co jeszcze jest interesujące w tej firmie to to, że obok bardzo zaangażowanych pracowników, którzy niemal rzucali się na robotę zanim ktokolwiek ich o to poprosił, jest zarząd, który stosuje zasadę
"dziel i rządź"
Nie wspiera pracy zespołowej, dogadywania się między pracownikami, współpracy w osiąganiu celów. Nie wspiera to za mało powiedziane. Ich nadrzędnym celem jest poszczuć jednych menadżerów na drugich. Nie ogarniam. Po trupach do celu. Ale czy do tego celu dochodzą? Wątpię. Szkoda firmy, szkoda ludzi, bo naprawdę są fantastyczni - zaangażowani, kreatywni, ambitni, młodzi (byłam najstarsza w firmie, a średnia to ... 34 lata!).
Jestem
znowu bez pracy
A właściwie bez etatu. Ale nie jest to takim szokiem, jak ponad rok temu.
Po pierwsze, widząc rotację w firmie miałam świadomość, że przyjęto mnie do pracy do wykonania jednego zadania. Zadanie wykonałam. Koniec.
Po drugie sama planowałam nie podpisać umowy na warunkach dotychczasowych. Chciałam negocjować podwyżkę i zmianę stanowiska. Jednocześnie miałam świadomość, że od trzech miesięcy jest ogłoszenie na moje miejsce. Więc raczej sytuację miałam klarowną.
Po trzecie mam swój blog ekspercki, mam pierwszych klientów, mam uzbieraną poduszkę finansową - tak jak uczył Michał Szafrański - na co najmniej rok bez pracy. Jest OK! 🙂
No i teraz
plany na przyszłość
- odpocznę - nie miałam urlopu od półtora roku!
- będę tańczyć i chodzić na basen :)), podkuruję kręgosłup, bo się zbuntował
- posprzątam (zgodnie z postanowieniem)
- przygotuję spokojnie Święta Bożego Narodzenia
- zadbam o rodziców
- pouczę się (studia!)
a potem
- poszukam klientów
- poprawię graficznie i tekstowo blog www.rozumiemOWU.pl
- będę pisać, pisać, bo lubię
- może będę szkolić, może będę robić strony www
Będzie dobrze! 🙂
A w jakim stanie jest Twój optymizm?
Ewa